Archiwum 28 czerwca 2020


wierzę
28 czerwca 2020, 19:32

Chyba wieczorem najbardziej odczuwam brak rozmowy.On zabrał mi wiarę w siebie i coś co uważałam za spokojną przystań. Wiesz ja nawet nie bardzo tęsknię za nim jak za człowiekiem, bardziej chyba za ty co budowałam. Chociaż przecież wiedziałam, że to nic na zawsze, nie wiem czy oszukuję sama siebie, moja wyobraźnia podsuwa mi obrazy , których nie chcę widzieć. Zastanawiam się czy to naprawdę byłam ja, tak miałam pragnienia i marzenia. Nigdy nie wymagania, to jednak nie oznacza iż godziłam się na wszystko. Nie wiem jak ci to opowiedzieć, Początek , cóż zawsze jest fascynujący, kiedy ludzie się poznają i wszystko jest przygodą do odkrycia. Już przy pierwszym zbliżeniu, właściwie po kilku dniach znajomości, powiedziałam iż nie będziemy razem. Nie wiem czy to było przeczucie, ale była we mnie jakaś pewność tego faktu.Może gdyby wtedy nie powiedział , nie dam ci odejść, tak potrzebowałam aby ktoś się wreszcie mną zaopiekował. Chyba przez to jedno krótkie zdanie, uśpiłam swoją czujność. Wtedy to było odkrywanie nowych doznań, bo uczyliśmy się siebie, ale też rozmów bez skrępowania i oceniania, nie wiem kiedy to się skończyło. Pierwszy wspólny prysznic który mu zaproponowałam i przyznanie iż nie robił tego wcześniej z nikim. Takie drobne zdarzenia nazwaliśmy wspólnymi pierwszymi razami, tylko dla mnie wydawało się, iż zaczęliśmy tworzyć nasz własny kod. I to ja nie chciałam się na tym zatrzymać, zbyt mocno potrzebowałam normalności a nie młodzieńczej fascynacji i zauroczenia. To było normalne przez pierwsze pół roku, a kiedy wkradła się szara codzienność już nie chciałam być tylko potrzebna do rozładowania frustracji , chciałam partnera do dyskusji i życia, potrzebowałam aby ktoś umacniał mnie ,a nie tylko ja kogoś. Wybacz , że tak po kawałku będę ci opisywać swoje życie, ale jest zbyt wiele we mnie słów nie poukładanych.